mieszkanie dżesiego,

Susanne

-No co ty. - przymknęła oczy uśmiechając się bezwiednie.

jesse

-bardzo lubię ale bardziej w dobrym towarzystwie-coraz bardziej bezsilnie całował jej ciałoo.

Susanne

-Mhm, zgadzam się. - powiedziała nieprzytomnie.

jesse

Ostatkami sił ściągnął błękitne polo Lacoste rzucając je na ziemię i przykrył ich cienką kłodrą. Po chwili spali jak zabici.

jesse

Obudził się i z racji tego, że Susanne jeszcze spała przykrył ją ostrożnie kołdrą, wziął prysznic i się ubrał.
Znalazł jakiś długopis i kartkę po czym nabazgrał na szybko 'jak się obudzisz to czuj się jak w domu, :*' a później wyszedł.

Susanne

Susanne obudziła się ze strasznym bólem głowy. No cóż, bywa tak po spędzeniu połowy dnia w klubie ;p Z trudem wstała i wygrzebała jakieś ciuchy dżesiego, bo jej były brudne od wina. Ubrała się i wyszła.

jesse

Weszli do mieszkania i Dżesi rzucił się do kredensu ojca.
-Gdzieś tu był, pamiętam-mruczał przegrzebując szuflady

Susanne

-Oj, uważaj bo znajdziesz. - zaśmiała się podchodząc do niego zaglądając przez jego ramię do kredensu ;p

jesse

-No było naprawdę-powiedział zrozpaczony-wystarczą kluczyki!

Susanne

-To nie te? - spytała wskazując na kluczyki leżące na jakichś dokumentach.

jesse

-Te!-podskoczył uradowany i cmoknął ją w ..głowę.-genialna jesteś!

Susanne

-No ja o tym wiem. - uśmiechnęła się skromnie.

jesse

-No dobra to musimy tylko..coś zabrać.-powiedział biorąc ja na ręce i kierując się do garderoby.

Susanne

-Taak? A co? - spytała.

jesse

-Nie wiem cos tam do noszenia, czasem-wyszczezrył się i wyciagnął kilka róznokolorowych polo lacoste, jakąś wymiętoszoną koszulę, krótkie spodenki i jeansy.