Jazz Caffe

Josh

Weszli do kawiarni i napisał na karteczce Lizzy xD i wystawił ją do góry

Lizzy

Dziewczyna o mało nie wybuchła śmiechem, podeszła do chłopaka i:.
-Lizzy przedstawiła się uśmiechając do Josha.-Jednak nie wyglądasz ani na gwałciciela ani na seryjnego mordercę.- zażartowała.

Josh

-Josh-odwzajemnił uśmiech
-Bo nim nie jestem, chodź postawie wam kawe-powiedział i przyszedł kelner
-3 kawki-odpowiedział

Carmen

- Josh poczekaj chwilke zaraz wróce - powiedzia

Lizzy

-Mi może lepiej już nie. To by była dziś moja druga kawa.-wyjaśniła i zamówiła sobie gorąca czekoladę.-Często tak piszesz do nieznajomych dziewczyn?-spytała.

Josh

-ok
-To mój nałóg-wystawił jej język
-oo żartowałem, nie poprostu jakoś mi twój nick spasował xD

Lizzy

-A jak trafiłeś do Londynu? Szkoła, miłość, czy przypadek?-spytała.

Carmen

- Ok już a tak w ogóle Hej Lizzy Smile

Josh

-Musiałem wyjechać, matka zaszła drugi raz w ciąże i poroniła, wbijała sobie cyrkiel w ręce, cieła się była brudna wszystko było nie tak.... nie mogłem zostać, nie dałem rady, a ty?

Lizzy

Spojrzała ze strachem na Josha-To straszne. Ja bym nie mogła zostawić ukochanej osoby w potrzebie.-stwierdziała.-Mieszkam w Londynie na stałe i opiekuje się ciężko chorą mamą.-stęknęła.

Josh

-W poniedziałek jade ją odwiedzić-łezka ulała mu się z oka
-tata jest przy niej ma dobrą opieke, załatwiłem to
-Dobra koniec tych smętów, masz chłopaka-uśmiechnął się

Lizzy

-Niee...-powiedziała ostrożnie.-A Ty?-uśmiechnęła się figlarnie. xD

Josh

-Też nie-uśmiechnał się
-A ty Carmen?

Lizzy

-Carmen też jest wolna.-odpowiedziała za przyjaciółkę-I ostatnio teochę nieobecna.-zasmiała się.

Josh

-No widze-uśmiechnął się
Wystawił jej łapke
-Czy uczynisz mi ten zaszczyt i napiszesz mi twoje cyferki?-zaśmiał sie